Przed Wami druga część stomatologiczno-logopedycznej serii „Czy wiesz, że…”. Dziś na tapet wzięliśmy leczenie mlecznych ząbków.
Zęby mleczne, zwane potocznie mleczakami, to też zęby. A zęby trzeba leczyć. I tu można by postawić kropkę, ale postaramy się rozwinąć trochę temat
Argumentem, jaki można usłyszeć przeciwko leczeniu jest to, że „I tak zaraz wypadną”. I to się zgadza – zęby mleczne wypadają, a rosną zęby stałe. Jest jednak jedno ale. Bardzo duże ALE. To, co pojawia się na zębach, i tych mlecznych i tych stałych, to próchnica. A próchnica to nie jest zwykła plamka, która może nieestetycznie wyglądać. Próchnica to infekcyjna choroba zakaźna twardych tkanek zęba prowadząca do ich demineralizacji i rozpadu. Duże znaczenie ma tu słowo zakaźna. Bakterie z mleczaków przechodzą na zęby stałe. I niekiedy dochodzi do sytuacji, że ząb stały jeszcze do końca nie wyrósł, a już zajęty jest próchnicą…
Dodać można jeszcze inne argumenty za leczeniem ząbków mlecznych, np. tak proste, że nieleczone mleczaki, które zostały zajęte próchnicą mogą boleć, pojawić się mogą ropnie czy stany zapalne. Nieleczenie może prowadzić też do ich przedwczesnej utraty (co z kolei przyczynia się nieprawidłowego żucia, pozycji spoczynkowej języka, do słabego rozwoju szczęki, powstawania wad zgryzu, stłoczenia zębów, a nawet zahamowania wzrostu kości – sporo tego, prawda? Seplenienie międzyzębowe* lub nieprawidłowa wymowa głosek wargowo-zębowych**, które może się pojawić czy braku zębów to przy tym pikuś…). Nieestetyczny uśmiech u bardziej świadomych maluszków może również wpływać na nawiązywanie relacji społecznych.
Może Wy macie jakieś pytania?
A za tydzień planujemy napisać kilka słów o tym, co powoduje próchnicę i o próchnicy butelkowej.
* wada wymowy polegająca na realizowaniu głosek z językiem między dziąsłami lub zębami [jeśli jeszcze jakieś są] ** czyli [f] i [w], do których realizacji potrzebujemy kontaktu górnych zębów i dolnej wargi